„Dziedzictwo Orquidei Diviny” - Zoraida Córdova. Niedawno tylko pisałam Wam, że są książki, które dla mnie są typowo „Comfort vibe” i wiecie co? Możecie wierzyć lub nie, ale znalazłam kolejną. Pierwsze co zobaczyłam po otwarciu paczki to przepiękna okładka, która kusiła, by otworzyć i zanurzyć się w tym, co napisałam Zoraida. Co otrzymałam, gdy w końcu zaczęłam czytać? Przepiękną baśń. Piszę baśń, ponieważ to, co tam się dzieje jest dalekie od tego, co znamy w rzeczywistości. Śmierć seniorki rodu. Przemiana w drzewo. Magiczne zdolności. Róże wyrastające z ciała. Brzmi ciekawie? Jest bardzo. Generalnie (jak ja lubię to słowo!), imię Orquidei oznacza Orchideę i tak też czytałam je przez całą książkę. Było mi wygodniej a ona sama jawiła mi się jako piękna dziewczyna, kobieta, kwiat. Jednego mi brakło w tej książce… mamy magię, pięknie utkaną niczym sieć historię ale… brakło mi trochę z dwóch rozdziałów. Czegoś jeszcze, co mogła dopisać nam autorka....
Jestem założycielką firmy Time for Smile i zajmuję się reklamą. Prowadzę Social Media m.in na Instagramie, Twitterze i TikToku. Jestem patronką kilku książek. Prowadzę samodzielnie akcje #epidemiaczytania oraz wymiany paczek (razem z Paulą). Aby nawiązać współpracę, zapraszam do kontaktu przez adres e-mail: karolina.mordak@op.pl.