Przejdź do głównej zawartości

Kocia kawiarnia





O kotach mogę czytać, pisać, mówić… koty to od dwóch lat mój świat i przyznam szczerze, czuję się w nim rewelacyjnie!

Zobaczywszy „Kocią kawiarnię” moje serce fiknęło koziołka i wiedziałam, że nie mogę przejść obojętnie obok tej pozycji, niczym mruczek koło miski pełnej przysmaków.


Mieliście kiedyś okazję odwiedzić kocią kawiarnię? Ja tak. Mieszkałam wtedy jeszcze w Gdańsku. Pamiętam… zdziwiłam się, że trzeba zdezynfekować ręce i przed wejściem usłyszeć kilka zasad panujących w środku ale szybko dotarło do mnie, że hej, przecież to logiczne! A wręcz potrzebne!


To był miły wypad na kawę. I tak samo będę wspominać historię opisaną w tej książce.

Jeśli zastanawiacie się, czy to poradnik, to odpowiem: i tak i nie. Bo jest to powieść, która niesie ukojenie, ale przypomina nam, czym jest życie. Ma mnóstwo mądrości i kociego przesłania. Czy można być jak kot? Czy te mądre zwierzęta mogą nas czegoś nauczyć? 

Oczywiście, że tak. Każde zwierze może, a jeśli tylko macie któreś w swoim otoczeniu, to doskonale to wiecie ;).


Główną bohaterką jest Nagore, która… boi się kotów. Niemniej jednak postawiona pod ścianą podejmuje się oferowanej i bardzo dobrze płatnej pracy. 

Jak zmieni się jej życie? Bo bądźmy szczerzy. Zmieni się.

Książka jest tak urocza i tak przyjemnie napisana, że czytanie jej było dla mnie jak ciepły, puchaty kocyk, którym otulacie się w jesienne dni. No albo jak mój Drizzt, który leży mi na kolanach nawet podczas pisania tej recenzji <3. 

Przeczytajcie. Dajcie w prezencie kociarzom i tym co kotów nie lubią. Piękna historia, po którą naprawdę warto sięgnąć. 


P.S ta okładka!! Jest nietypowo wykonana co mega sobie cenię ;). W dotyku jej faktura jest lekko szorstka. Nie wiem jak to odpowiednio określić, ale zdecydowanie jest super ;).





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Córki klanu Jeleni - lektura obowiązkowa!

Historia inspirowana życiem przodków autorki.  Cofamy się do 1657 roku, do osady Trois-Rivieres. Świat ogarnięty chaosem zmian i terroru, bo inaczej nie można tego nazwać. Koloniści, którzy przybywają do ich domu i nazywają go Nowym Światem, a przecież dla rdzennych mieszkańców, ten świat nie był nowy. 
 Marie i jej lud nie szukali „pomocy”, nie chcieli być naprawiani, bo nie byli zepsuci. Nie szukali innej religii czy innego życia.  Dotychczas spokojni, w symbiozie z naturą, mieszkańcy (dzisiejszej Kanady) są z dnia na dzień odziani z tożsamości, religii, małżeństw i miłości.  Zostają postawieni przed faktem dostosowania się do nowego prawa. Książka jest napisana lekko, dzięki czemu czyta się szybko i przyjemnie, chociaż tematyka jest trudna i przygnębiająca.  Jestem szczerze poruszona tą pozycją, zwłaszcza, że nigdy nie były mi obojętne sprawy związane z rdzenną ludnością… marzę o tym, aby krzywdy jakich doznali na przestrzeni wszystkich lat, chociaż odrobinę zosta...

Mojra: Przeklęte dzieci Inayari — Agnieszka Kulbat

Czy przeznaczenie da się oszukać? Co jeśli dwoje ludzi jest na siebie skazanych?    Świat pełen magii, tajemniczy zakon i historia, która zaciska się wokół nas jak pętla. Dlaczego? Ze względu na to, że wszystko rozgrywa się w środku zamku.  Musimy mieć świadomość, że atmosfera może być gęsta i wręcz dusząca. Z jednej strony jesteście zamknięci na zawsze… między zimnymi, kamiennymi murami, z drugiej na zewnątrz panuje… ZIMA. Świat skuty lodem przez prawie cały rok! W pierwszym tomie, Agnieszka Kulbat stworzyła świat, których poznajemy spokojnie krok po kroku. Podobało mi się to, że relacja dwójki bohaterów nie była z dnia na dzień pogłębiona, tylko dość dobrze odwzorowywała rzeczywistość.  Super zabiegiem było wprowadzenie run! Każdy z tak zwanych „Runicznych” ma swój niepowtarzalny kolor (ale nie będę spoilerować, najlepiej wyjaśnia to sama autorka w książce). Początkowo wciągnęłam się dość mocno. Później… niestety był spadek mojego zainteresowania. Nie polub...

Futurystyczny Cyberpunk

 Ignis Mare tom I - czyli debiut Kacpra Śniedziewskiego, która miała premierę w tym roku (2022). Co to była za pozycja!  Na początku ciężko było mi się wkręcić, bo przyznam, że dawno nie czytałam niczego w tym klimacie (a może nigdy?).  Futurystyczny cyberpunk, maszyny, latające samochody, personifikacja zwierząt, tajne siły, fantastyczne przykłady… Świetna.  Miasto Cudów. Niesamowicie opisane, tak, że miałam momenty, gdzie to wszystko układało się w mojej głowie niczym kadry z filmu! Kto wie, może kiedyś książka Kacpra Śniedziewskiego zostanie zekranizowana?  Nastoletnia prostytutka imieniem Róża. I tutaj się zatrzymam. Poznajemy ją w mrocznej i brutalnej chwili. Moment, kiedy ktoś mówi sam do siebie, że w zasadzie „ — Byłoby lepiej, gdybym umarła — wyszeptała bezbarwnym tonem słowa, które nigdy nie miały stać się prawdą, a przede wszystkim nigdy nie miały dotrzeć do ucha mężczyzny siedzącego obok niej”. Jest to pierwsze zdanie w książce. Dziewczyna ma zaledwie...