Jest to drugi tom autorki, ale pierwszy, po który udało mi się sięgnąć. Moim zdaniem, nie trzeba znać poprzedniego, by spokojnie przeczytać ten, chociaż z pewnością dałoby mi to więcej informacji o samej bohaterce.
Ciężko jest ocenić książkę, w której dostajemy biografię autorki. Kim była Maya Angelou?
Bohaterką jest afroamerykańska dziewczyna, która probuje zmienić życie swoje oraz swojego syna na lepsze. Opisuje realia jakie panowały w okresie po drugiej wojnie światowej. Możemy poznać jej zmagania, by osiągnąć stabilizację finansową ale nie tylko. Książka pozwala nam lepiej zrozumieć to, dlaczego Maya dokonała takich wyborów a nie innych.
Czy młoda dziewczyna, może zostać wdać się w romanse, prowadzić dom schadzek lub sama być jedną z „opcji” dla mężczyzn? Na ile człowiek może sobie pozwolić w imię miłości? Czy jej syn był dla niej najważniejszy? Czy To wszystko, co osiągnęła w swoim życiu to tylko zrządzenie losu?
Trafnie opisał to The New Yorker: „Bogata i wciągająca. Angelou opowiada historię tej nieustraszonej, lekkomyślnej, głupiutkiej dziewczyny bez ozdobników – nie potrzebuje ich”. (Źródło: Lubimy czytać).
Myślałam, że to będzie średnio interesująca książka. Nie zrozumcie mnie źle. Nie znałam Angelou i nie byłam pewna, czy jej autobiografia mnie wciągnie. Gdy jednak zaczęłam czytać, okazało się, że styl pisania autorki, jak i świetny przekład Elżbiety Janoty, sprawiły, że nie mogłam się od niej oderwać. Tę 240 stronicową książeczkę przeczytałam siedząc w fotelu w ciągu jednego wieczoru.
Wczułam się w całą historię i kibicowałam bohaterce, chociaż momentami jej nie lubiłam. Nie podobało mi się jej zachowanie, to jaka bywała bezmyślna. Ale czy każdy z nas na jakimś etapie swojego życia taki nie był? Nie jest?
Książka to nie tylko obraz jej życia, ale również to, jak wyglądał świat po drugiej wojnie światowej. W jaki sposób zachowywali się mieszkańcy, wobec siebie.
„Pomyślałam, że gdyby wojna nie zakładała zabijania, chętnie oglądałabym ją każdego roku. Trochę jak jakieś święto. Suma naszych poświęceń zapewniła nam zwycięstwo i teraz miały nastać tłuste lata. (…) Nie było potrzeby rozmawiania o uprzedzeniach rasowych. Czyż wspólnie, czarni i biali, nie wyrwaliśmy ocalałych Żydów z piekła obozów koncentracyjnych? Uprzedzenia rasowe umarły”. Strona 8.
„Miałam siedemnaście lat, byłam bardzo stara, żenująco młoda, miałam dwumiesięcznego synka i wciąż mieszkałam z matką i ojczymem”. Strona 9.
„(…) Ludzie będą cię wykorzystywać, jeśli im na to pozwolisz. Dotyczy to zwłaszcza murzyńskich kobiet (…) A jeśli w domu nie wytrenowano cię zgodnie z ich widzimisię, mogą zmiatać. — Tu po jej obliczu przemknął szept rozkoszy. —Pamiętaj: zmiatać, nie pomiatać. Nie tobą. Słyszysz?”. Strona 149.
Takie książki ciężko jest ocenić, jeśli są napisane jako wspomnienie, pamiętnik, autobiografia… ale patrząc na styl jaki przelała na papier autorka, mogę śmiało powiedzieć, że była to ciekawa i niezapomniana historia, jaka zostanie ze mną na zawsze. Dziękuję Wydawnictwu Relacja, że po wasze książki można sięgać w ciemno.
Komentarze
Prześlij komentarz
Cześć :) będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz :)