Kobieta, która kochała owady - Selja Ahava.
Czy kobieta może być wolna? Czy może wierzyć w co chce, zachowywać się jak chce i mówić co chce? Czy w dzisiejszych czasach może…? A kiedyś?
Maria, wspaniała inspirująca kobieta. Owady, które ją zainspirowały i pozwoliły rozłożyć skrzydła i poczuć wiatr…
Od początku jesteśmy obserwatorami dziewczyny, która zachwyca się tym, co widzi. Poznaje owady, ich życie i… zaczyna to odnotowywać. Rysuje i opisuje cykl życia poszczególnego owada. Z czasem ma o nich coraz więcej wiedzy. Nasza bohaterka jest inspirowana prawdziwą przyrodniczką, Marią Sibyllą Merian, która pochodziła z Niemiec i żyła w latach 1647-1717. Wtedy religia i nauka stały się przeciwnikami na ringu życia. Jeśli ktoś zamiast Boga widział rozwiązanie w nauce stawał się wrogiem numer 1. Kobieta naukowiec? Stos był już gotowy.
Książka zdecydowanie prowadzi nas przez zadumę nad życiem i egzystencją.
Lekkie pióro tłumaczki Justyny Polanowskiej i przepiękne rysunki wprawiają, że człowiek przewraca stronę za stroną rozkoszując się słowem pisanym. Miałam już wcześniej możliwość poznać autorkę, gdy czytałam „Rzeczy, które spadają” i przypadła mi ona dużo bardziej do gustu niż ta pozycja, ale również jestem zachwycona sposobem pisania. Dodatkowo wzmianka o opuszczonej wiosce w środku lasu i jej mieszkańcach. Dla mnie MEGA.
Sama postać Marii nie przypadła mi do gustu. Myślę, że nie polubiłabym jej gdybyśmy się poznały. Miała odmienny styl bycia i szanuję to. Nie każdy każdego lubić musi ;). Zresztą, pamiętajmy przy ocenie, że ciężko jest zrobić to przy czytaniu o czyimś życiu.
Niemniej, dzięki niej dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy związanych nie tylko z owadami ale również ze wschodem. Bohaterka bowiem przemieszcza się w swoim życiu nawet do Japonii, doświadcza różnych stanów emocjonalnych, poznaje wielu ludzi. Momentami było mi smutno, zwłaszcza jeśli chodzi o jej relacje z dzieckiem.
Warto tutaj podkreślić jedną z rzeczy, jakie wyniosłam z tej lektury. Kobieta postrzegana była jako matka założycielka ogniska domowego, podporządkowana mężczyźnie itd. Wiemy, jaki obraz górował kiedyś (i niestety dość mocno jeszcze jest zakorzeniony dzisiaj). Czy można oceniać kobietę przez to, że nie chciała płynąć z prądem? Że chciała żyć „po swojemu” i oddawać się swojemu życiu. Czy każda kobieta jest STWORZONA do bycia matką? Gospodynią? Żoną? etc…no NIE.
Kilka pięknych cytatów z książki:
„W ciszy atelier, pustce kartki papieru byłam wolna i nauczyłam się słuchać własnego spojrzenia”.
„Zaledwie jedna rybia łuska jest pustynią, na której wiatr usypał wydmy w nadchodzące na siebie pierścienie a gdy myślę o liczbie łusek na ciele jednej tylko ryby, ta jednoczesna małość i wielkość, wielość i jednostkowość przyprawia mnie o zawroty głowy”.
„Ptak latem wyprowadza dwa lęgi, ale w tym samym czasie klacz wydaje na świat tylko jedno źrebię. Człowiek nie umie nawet postawić swojego młodego na nogi, dopóki ten nie skończy roku!”.
„Ale Bóg szepcze do mnie w szczegółach”.
Komentarze
Prześlij komentarz
Cześć :) będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz :)