GENIALNA.
"Gdy pewnej zimy we wsi Rogoże rodzice Rajki i Weronki topią się pod lodem, opiekę nad sierotami przejmuje babka Klotylda. Surowa, nieprzystępna, nieznosząca ludzi (w tym również dzieci) kobieta zaczyna rządzić twardą ręką, wywracając do góry nogami dotychczasowe beztroskie życie wnuczek. Zmuszone przez babkę do ciężkiej pracy, wiecznie głodne, zahukane, próbują jakoś przetrwać w nowej rzeczywistości. Siedmioletnia Rajka ucieka w świat nieposkromionej wyobraźni, trzynastoletnia Weronka natomiast rozgląda się za kandydatem na męża, który wyrwie ją i jej młodszą siostrę z tego koszmaru.
Pół wieku później młoda dziennikarka, szukając materiałów do nowego tekstu, znajduje w starej gazecie notatkę o zaginionych przed laty w Rogożach dwóch dziewczynkach, które przepadły bez wieści tej samej nocy.
Pod wpływem impulsu młoda kobieta, zbuntowana i skłócona ze światem, jednego dnia pozbawiona miłości, pracy i dachu nad głową, kupuje za ostatnie pieniądze starego kampera i jedzie do Rogożów, postanawiając wyjaśnić zagadkę sprzed pół wieku”. Opis od Wydawnictwa.
Czy kobieta, która pojawia się nagle we wsi Rogoże, może rozwiązać zagadkę, której nie rozwiązali wcześniej inni zainteresowani? Kim jest młoda kobieta z miasta?
Gdzie jest Rajka i Weronika? Czy żyją? Jak wyglądała ich historia i co z tym związanego ma ich babka Klotylda…?
Przedstawienie wsi na przestrzeni lat 60-tych i 70-tych, dzieci próbujące sprostać temu co dał im los. Brak rodziców, wymagająca babka, która od progu wręcz przekonuje ich o swojej niechęci co do wychowywania dzieci.
Młodzieńcze problemy, miłostki, wyobraźnia, samotność. Brak jedzenia i ciężkie zimy.
Bardzo lubię historie, które przypominają nam o tym, że tak naprawdę do dzisiaj jest wiele rodzin, które mają takie problemy chociaż rzadko się o tym mówi głośno.
Niesamowita książka. Z jednej strony czułam się, jakbym czytała baśń, gdzie przeplatają się wątki wręcz magiczne… z historią współczesną i informacją o zniknięciu dwójki dzieci.
Czytało mi się bardzo dobrze. Rzadko aż tak mocno wsiąkam w książkę jak było przy tej. Czułam się, jakbym sama przeniosła się na łąki zielone i biegała razem z Rajką. Rano doiła krowy i… po prostu tam była. Od razu przypomniały mi się chwile, gdy byłam dzieckiem i pomagałam przy gospodarstwie mamie i dziadkom. Piękne wspomnienia.
Rajka… cudowna osoba. Piękna dusza i… jakoś tak ją polubiłam, że zrobiło mi się smutno na sam koniec, że muszę już zamknąć książkę. Jestem przekonana, że wrócę do niej jeszcze. Rzadko robię re-read ale tutaj zrobię wyjątek.
Ciepła, pełna nadziei… smutna i okrutna. Mnóstwo emocji dla mnie.
Jeden punkt odejmuję ze względu na to, że przypadek dziennikarki był dla mnie trochę zbyt nierealny. Piękny, ale jednak.
Rewelacyjny wątek Gabrysi i Maciusia.
Zwłaszcza moment (bez spoilera!) gdy kobiety się naradzały :D
Jeśli szukacie naprawdę dobrej książki to szczerze polecam „Skradzione lato” Grażyny Jeromin-Gałuszki. To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale mam nadzieję, że nie ostatnie. :)
Moja ocena to 9/10.
Komentarze
Prześlij komentarz
Cześć :) będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz :)